Witajcie:)) w końcu odzyskałam swoją kartę i mogę wrzucić parę zdjęć...
Szkoda, że zlot Małopolanek z racji pogody się nie udał ( w ten weekend byłoby wyśmienicie - no ale cóż nie da się wszystkiego przewidzieć) Natomiast spotkanie z Zamornik i jej córką udało się znakomicie:)) Dziewczyny spędziły u mnie weekend i było bardzo wesoło...:))
Po paru niepowodzeniach drogowych ( tzn. przejechaniu paru skrzyżowań w innym kierunku:)) i przejechaniu ok 200 km w końcu trafiły na Koniec Świata:))
Po zrobieniu i zjedzeniu pysznych pierogów wg przepisu Ani...wyruszyłyśmy na dłuższy spacer....
Byłyśmy na szczycie tej górki, którą widać na pierwszym zdjęciu..a z której roztaczają się piękne widoki na cztery strony świat...pogoda była w piątek idealna na spacery...nie było za gorąco a czasami za chmur zaświeciło nam słońce..:)) w drodze powrotnej obróciłyśmy się na pyszne maliny...:))
Późnym popołudniem zaczęłyśmy filcować i pleść papierową wiklinę ( co już widziałyście na zdjęciach u Zamornika)
A nasze córki w tym czasie razem się "skumplowały":))
Wiktoria na początku bardzo się bała Pani Zamornik:)) ale potem jak stres minął wybrykom nie było końca...aż Ania się dziwiła skąd ona ma tyle energii:)) chyba zapomniała jak to jest z małymi dziećmi..:))
W sobotę pogoda była fatalna...jednak do końca liczyłyśmy, że dziewczyny się nie zniechęcą...
U nas od rana było bardzo gwarno i wesoło...Ania przywiozła śpiewniki i cudnie z Martą nam śpiewały....miałam w domu prawdziwy koncert poezji śpiewanej...a cudny, donośny głos Zamornika wypełniał wszystkie kąty domu i aż do dziś ten śpiew dźwięczy mi w uszach...:))
Po południu mimo deszczu poszłyśmy jeszcze na spacer...a potem zaczęłyśmy przygotowania do biesiadowania...
Zrobiłyśmy kociołek, sałatkę, dzień wcześniej upiekłam ciasto ze śliwkami, szarlotkę oraz ucierane z malinami i jagodami...:)) aaa i zrobiłyśmy bombę witaminową ( bałyśmy się, żeby nam Marty nie rozsadziło zwolenniczki zdrowego i ekologicznego żywienia:)) a mianowicie sok z pietruszki wyhodowanej w moim warzywniaku:)) ja uwielbiam ten sok:)) dziewczynom też posmakował:))
A wieczorem przyszedł czas na biesiadowanie...:)) jak Ania napisała mimo deszczu było ciepło i sucho..:))
Na spotkaniu były jeszcze m.in. dwie moje najlepsze przyjaciółki Ewelina i Justyna ....:)))
Dziękuję dziewczyny za wszystko...z zlot Małopolanek mam nadzieję, że kiedyś się odbędzie:))
Może w przyszłym roku...:))
Pozdrawiam:))